Maj 2013


Planowanie


Od roku planujemy wyjazd. Główny plan to przejechać całą granicę wschodnią od Hajnówki aż w Bieszczady. Tym razem nie mamy zaplanowanych żadnych noclegów. Jedziemy na żywioł.
Plan był taki aby przejechać małymi drogami jak najbliżej granicy aż do wysokości Zamościa. Zamość oczywiście musiał być, gdyż Staś bardzo chciał wjechać tam na rynek. Początkowo planowaliśmy gdzieś w tych okolicach nocleg a następnie jazda w bieszady.
Następnie trasa planowana była w kierunku Bieszczad i przejechanie przez pętle bieszczadzki. Plan zakładał również golonkę nad soliną ;-).  A po golonce nocleg i browarek.
Następnie plan już nie był tak sprecyzowany. Jeden chciał przejechać przez Słowację a drugi przez polskie góry.
Jedno było pewne: jedziemy w beskid żywiecki. A tam: Zawoja, Węgierska Górka, Milówka, Kamesznica, Istebna. Nocleg gdzieś w Beskidach i ewentualnie jazda w kotlinę kłodzką lub do domu. Wszystko było zależne od czasu.



Podróż

Dzień 0

Ten dzień to planowana podróż na wschód polski i szukanie noclegu gdzieś w okolicach Białej Podlaskiej. Nocleg udało się zarezerwować w zajeździe „Zagłoba” na trasie Bielsk Podlaski – Białystok.
W zajeździe było świetnie. Wykończenie miłe.

Noc raczej nie przespana. Temperatura i duchota dała się we znaki. Przy zamkniętym oknie było duszno, a przy otwartym latały owady  w postaci super komarów. Brzęczki aż miło było słuchać.
Stołówka bardzo ładna, jedzenie smaczne…. no i super piec..

Dzień 1

Wreszcie ruszyliśmy na właściwą trasę. Jest to trasa tytyłowa „moto-wschód”. Z zajazdu „Zagłoba” ruszyliśmy na Bielsk Podlaski a dalej do Hajnówki. Jest to jedna z niewielu miejscowości, które musileliśmy odwiedzić (tutaj to Staś napierał).
Dalej trasą wzdłuż granicy. Po drodze minęliśmy kilka cerkwi, między innymi tą:

Jadąc wzdłuż granicy mijaliśmy kilka przejść granicznych, w tym Terespol. Terespol to również pomysł Stasie.
Z trasy wschodniej ruszyliśmy przez Hełm do Zamościa. Miasto, które trzeba odwiedzić (zależy kto czyta ten tak traktuje „trzeba”). Rynek był za…..sty:



Oczywiście ja ze swojej perspektywy też umieszczę najważniejsze zdjęcie ;-)

Zamość jak Zamość. Dalej w trasę do Soliny. W sumie to nic ciekawego aż do Bieszczad. Ot czasem zdarzały się latające kufry i takie tam. Nic specjalnego.
Przed Sanokiem zaczęło padać (i padało i padało i padało). Dojechaliśmy do Leska i tam wizyta w sklepie. Koło sklepu pogawędka z byłym żużlowcem i panią w sklepie.
Dosyć wcześnie (w okolicach 20) dojechaliśmy do Soliny. Nocleg jak przystało w samym pensjonacie Solina ;-). Oczywiście wieczorem Łomża i do łóżek. Plan na kolejny dzień: jak będzie padało to zostajemy w Bieszczadach ;-).

Dzień 2

Rano szybka wizyta na tamie , powrót do pensjonatu i dalej w trasę. Oczywiście zaczyna padać, zatem działamy zgodnie  z założeniami z dnia poprzedniego.  Ten dziń miła bardzo szybko. Piękne bieszczady. Misie na drodze . Niestety nie mogliśmy za bardzo poszaleć. Winkli pełno ale mokro i piaskowo. Jechaliśmy na tyle co się dało. Stopki się nie zdarły niestety.
W drodze jak to w drodze jakiś kościół   itp. Czasem napatoczy się jakaś rzeczkka ;-).
Nad dunajcem podjeliśmy decyzję o noclegu w Białym dunajcu". To była dobra decyzja .

Dzień 3


Zgodnie z codziennym założeniem jak pada to nie jedziemy i pada. Pierwszy przystanek to Zakopane. Bardzo fajne miejsce, troszkę pozdwiedzaliśmy. Ruszamy do Zawoji. Droga przebiega przez „równe asfalty” i prawie bez deszczu. Kulminacja nastąpiła tuż przed Zawoją – deszcz praktycznie skończył się, ale my zmokliśmy….
W Zawoji stacja paliwowa. Kawka i troszkę zdjęć
I najciekawsze przed nami… Czarnymi drogami  do węgierskiej górki. Dalej przez Kamesznicę do Koniakowa i Istebnej. W Istebnej obiadek. Tam też podjęliśmy decyzję o powrocie do Łodzi (trasa wyznaczona się skończyła).
Co ciekawe tego dnia jeździliśmy już ponad 6h i zrobiliśmy niecałe 200km ;-).
Do Łodzi już droga prosta 290km w około 3h. Była ona jednak bardzo ciekawa, gdyż było dużo białych pasków na asfalcie. Niesamowity widok.

Dzień 4

Tu nic się nie działo, gdyż byliśmy w swoich domach.

Dzień 5

Powrócił kufer do domu.